Nałóg bieganie jest coraz większy:)
Ostatnia niedzielna wyprawa w Tatry Słowackie ropaliła we mnie jeszcze większą chęć łażenio-biegania po górach. Szlak zielony z Jaworzyny tatrzańśkiej Doliną Jaworzyny jest przepiękny. Idealna trasa biegowe, pod koniec zaczyna się wprawdzie już konkretne skalne podejście – ale trening niesamowity – zwłaszcza, gdy cisza i spokój wokół:)
I tak po poniedziałkowym lenistwie – tylko krótka wyprawa rowerowa, postanowiłam we wtorek pojechać sobie w Beskid Wyspowy.
Ćwilin… jeszcze nigdy tam nie byłam – a to przecież góra – sąsiadka naszego Łopienia, który jest jednym dwóch głównych bohaterów naszego biegu #Noraftrail.
Trasa zaczyna się w Mszanie tuż za mostem na Mszance w stronę Limanowej – skręt w ulice – Zielona – żółty szlak.
Szlak bardzo przyjemny – choć na poczatku miałam małe problemy z odnalezieniem go wśród łąk i pól.
Widoki od początku trasy przepiekne…
Cisza, spokój… i piękno… W czasie całej mej wyprawy – spotkałam 4 osoby na trasie – z czego dwójka to lokalni grzybiarze z koszami pełnymi prawdziwków i kozaków.
Oj było trochę grzybów po drodze – oczywiscie, znalazły się też one w moim plecaku biegowym, który mimo, że wygląda na mały mieści dość sporo:)
A pierwszymi turystami jakich spotkałam były barany:)
Lecąc tak do przodu – zabładziłam… i juz miałam wrcać, bo moja kostka znowu się przekręciła boleśnie i stwierdziłam, że chyba dam jej odpocząć – ale…
Powolutku – dobiegłam/domaszerowałam do szczytu. I chyba Ćwilin pobił Mogielicę.
Szczyt jest pzrepiękny:) Można sobie siąść na ławce – rozłożyć piknik i miło spędzać czas – mając przed sobą przepiękne widoki na kolejne wzniesienia Beskidu Wyspowego i Gorców:)
Niestety na szczycie znalazłam sporo śmieci, co pewnie pozostało po niezłej libacji – puszki po piwie, papierki – generalnie świeże śmieci. SZOK!!! Chamówa ludzka nie zna granic:(:(
Pleżałam chwilę ciesząc się słońcem i wdychając świeże powietrze i postanowiłam, że wkrótce tu wrócę:) Cudowne miejsce…
Po drodze natrafiłam na „pyszny deser witaminowy” – dojrzałe czernice – mniam…:)
Oczywiście oprócz witamonowego deseru w połowie trasy – rewelacyjny baton energetyczny Agisko – dodał sił:) W sumie – moze i nie dodał, ale jest cholernie smaczny:):)
A tak poza tym, to już wiem, że ta góra w kolejnym biegu Noraftrail – będzie odgrywała istotną rolę:):)
Najnowsze komentarze