Rzeźnik tuż tuż… czy jestem dobrze przygotowana? Nie mam pojęcia.
Myślę, że to, że udało mi się przebiec dwa ultramaratony w tym roku (Gran Canaria 86 i Mnicha) dało moim mięśniem niezłej wyrypki. Ale i było sporo czasu na regenerację.
Ostatnie dni – to raczej spokojne marszo-biegi.
Dziś po kilku dniach stania ze stoiskiem i długiej jazdy samochodem – pojechałyśmy w okolice Mszany Dolnej – a dokładnie do miejscowości Glisne, gdzie zaczyna się czerwony szlak na Luboń Wielki – i po drugiej stronie ulicyszlak na Szczebel.
Czarny szlak to najkróßszy szlak na Luboń, ale również najbardziej ostr
Wybrałyśmy tą trasę by pocwiczyć mocne podbiegi – podejścia.
Trasa do treningów idealna – kilka konkretnych ścian, to świetny trening na nauczenie się szybkiego podchodzenia w górę.
Ciach, ciachi jesteśmy na Luboniu – widoki… bajkowe, a raczej z kryminału mrocznego. Wszędzie mgła, mgła, i mgła…
Postanowiłyśmy nie wracać tą samą trase, i pobiegłyśmy kawałek niebieskim szlakiem (w stronę Zakopianki) i odbiłyśmy na leśną drogę na prawo.
Niezbyt długi ale konkretny trening.
Oby efekty jego i innych treningów było widać za 2 tygdonie:)
Najnowsze komentarze